Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Michał Rybikowski – polski szpieg w japońskiej ambasadzie

23 grudnia 2025 | Rzecz o historii | Grzegorz Cygonik
Ambasada Japonii w Berlinie po podpisaniu Paktu Trzech, koniec września 1940 r.
autor zdjęcia: domena publiczna
źródło: Rzeczpospolita
Ambasada Japonii w Berlinie po podpisaniu Paktu Trzech, koniec września 1940 r.
Wicekonsul w Kownie Chiune Sugihara (1900–1986), „japoński Schindler”
autor zdjęcia: domena publiczna
źródło: Rzeczpospolita
Wicekonsul w Kownie Chiune Sugihara (1900–1986), „japoński Schindler”
Zdjęcie oficerów odwiedzających Twierdzę Fjell na wyspie Søtra w Norwegii. Oficerem w środku jest Makoto Onodera (1897–1987), japoński attaché wojskowy w Szwecji, przełom 1942/1943 r.
autor zdjęcia: domena publiczna
źródło: Rzeczpospolita
Zdjęcie oficerów odwiedzających Twierdzę Fjell na wyspie Søtra w Norwegii. Oficerem w środku jest Makoto Onodera (1897–1987), japoński attaché wojskowy w Szwecji, przełom 1942/1943 r.
Michał Rybikowski (1900–1991). Zdjęcie wykonano ok. 1934 r.
autor zdjęcia: domena publiczna
źródło: Rzeczpospolita
Michał Rybikowski (1900–1991). Zdjęcie wykonano ok. 1934 r.

Był polskim oficerem wywiadu, który pod fałszywym nazwiskiem wnikał w struktury III Rzeszy. A kiedy Niemcy zaczęli deptać mu po piętach, dokonał brawurowej ucieczki. Jego losy to opowieść o odwadze, sprycie i grze nerwów, jaką prowadził z Gestapo.Już za dwa tygodnie...

Berlin, początek lat 40. XX w. W mieście pełnym szpicli, donosicieli i funkcjonariuszy tajnej policji Michał Rybikowski balansował na granicy życia i śmierci. Był śledzony. Czuł, że ktoś depcze mu po piętach. Wystarczył jeden błąd, który groził zatrzymaniem, przesłuchaniem, torturami. A potem? Prawdopodobnie śmierć w piwnicach hitlerowskich oprawców.

Tego dnia szybkim krokiem zmierzał do… ambasady Japonii. Placówka cesarskiego sojusznika Berlina była jedynym miejscem, gdzie mógł liczyć na ochronę. Ostatnia deska ratunku. Jeśli drzwi się nie otworzą – koniec. Pociągnął za klamkę. Wszedł. Przez moment odetchnął. Ale wtedy – stuk obcasów na marmurze, ciężkie kroki, ciemne płaszcze. Gestapo! Funkcjonariusze, pomimo protestów pracowników, ruszyli w głąb budynku. Otwierali drzwi jedne po drugich. Pokój. Pusty. Kolejny. Nikogo. Okna? Zakratowane. Ucieczki nie było. A przecież widzieli, jak mężczyzna wchodził do środka.

„On tu jest. On się tu gdzieś ukrywa!”. Byli pewni, że człowiek, którego obserwowali, jest w środku. A jednak nigdzie go nie było. Jakim cudem się rozpłynął?

Jak mówią powojenne rodzinne przekazy, uciekł do kryjówki, która bardziej przypominała trumnę niż ratunek – zamknął się w stalowej szafie pancernej. Kiedy funkcjonariusze Gestapo chodzili korytarzami, on leżał skulony,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 13361

Wydanie: 13361

Spis treści

Reklama

Gość „Rzeczpospolitej”

Zamów abonament